Choć Euro 2012 stymulowało polską branżę budowlaną, to dziś trudno znaleźć pozytywy tych działań. Coraz więcej firm budowlanych ogłasza upadłość, a eksperci twierdzą, że sytuacja się nie zmieni.

Żeby zdążyć z inwestycjami na Euro 2012, ale jednocześnie nie wydać zbyt dużych nakładów pieniężnych, rząd starał się podpisywać kontrakt z firmami budowlanymi proponującymi najniższe stawki. Stąd pojawiały się chińskie firmy budujące autostrady, a przetargi wygrywali ci, którzy byli gotowi zarobić, jak najmniej. Niestety, efekty tych nieprzemyślanych kroków są widoczne po dziś dzień.

Niewielkie zarobki firm budowlanych zaczęły odbijać się na ich sytuacji finansowej. Dodając do tego wzrost cen surowców, przez ostatnie miesiące mogliśmy widzieć, jak kolejne przedsiębiorstwa kończą swoją działalność.

Brak środków na biznes powodował ogromne zadłużenia, skłaniał do zaciągania ryzykownych kredytów. Wiele firm musiało decydować się na zwolnienia grupowe, aż w końcu ogłaszały upadłość. Teraz, kiedy inwestycji jest już znacznie mniej, firmy tkwiące w długach nie mają większych szans na poprawę swojej sytuacji.

Brak zapasów uniemożliwia im zaciąganie kredytów, a problem z wygraniem przetargów zamyka furtkę do dalszych zysków.

Inwestorzy stawiają na niskie ceny wykonywanej pracy, a drogie materiały budowlane uniemożliwiają obniżanie stawek. Kumulacja złego sprawia, że firmy budowlane upadają nadal i nic nie wskazuje na to, że ulegnie to zmianie.